Poziom życia, problem mierzenia dobrobytu oraz warunków życia jest ściśle związany z określeniem stanu zaspokojenia potrzeb.
Istotnym elementem oceny dobrobytu jest subiektywna, ale własna ocena sytuacji, którą każdy z nas widzi inaczej, przez pryzmat samego siebie. Warto jednak też pamiętać, że na dobrobyt wpływają również kulturowe podstawy sposobu życia i poziom dobrego samopoczucia w danych warunkach społeczno–gospodarczych. Należy jednak odróżnić pojęcie dobrobytu gospodarczego od dobrobytu społecznego. Dobrobyt społeczny określa bowiem stopień zaspokojenia całości potrzeb ludności, a więc także potrzeb w zakresie kultury, oświaty, opieki lekarskiej, itp. natomiast dobrobyt gospodarczy określa stopień zaspokojenia potrzeb ludności, które rozpatrywane są przez pryzmat ekonomicznych form ich realizacji.
Przedział posiadania i konsumowania dóbr materialnych, na które często powołują się politycy jest tylko jedną składową w pojęciu dobrobytu. Poziom życia, jego jakość, styl i godność, a także postęp oraz rozwój gospodarczy i społeczny, wszystko to wpływa na warunki egzystencji określonej przez zaspokojenie potrzeb takich jak: bezpieczeństwo, zdrowie, czy samorealizacja, które mogą dopiero wskazać miejsce, w którym znajduje się nasze społeczeństwo. Dlatego ocena stanu dobrobytu określana po prostu jako „zła” lub „dobra”, którą często stosują właśnie politycy jest poważnym nadużyciem w stosunku do społeczeństwa. Jakość życia to przecież poziom satysfakcji uzyskiwanej przez jednostkę w wyniku konsumpcji dóbr i usług oraz spędzania wolnego czasu i korzystania z materialnych i społecznych warunków środowiska. Jednak taki przekaz jest bardziej skomplikowany i trudniejszy. Tylko czy nasze społeczeństwo zasługuje na bylejakość w przekazie?
Wskaźniki obiektywne, takie jak średnia krajowa, dochód narodowy czy produkt krajowy brutto mają poważne wady. Są to wielkości przeciętne, które absolutnie nie oddają obrazu tego jak żyjemy. Przeciętne wielkości bowiem zacierają dysproporcje nie tylko między grupami społecznymi i zawodowymi, ale również między różnymi regionami kraju. Zapewne wyliczylibyśmy inne dużo wyższe średnie biorąc pod uwagę teren np. Mazowsza, a inne o wiele mniejsze biorąc pod uwagę Lubelszczyznę, czy Podkarpacie. Zróżnicowanie dobrobytu istnieje przecież nawet w obrębie jednej gminy, miejscowości, sołectwa, czy też miasta i jego dzielnic. Tym samym budżet danej gminy, czy miasta nie ma możliwości oddania poziomu życia dobrobytu mieszkańców danej miejscowości.
Jednak społeczeństwo tworzy swoistego rodzaju łańcuch, łańcuch osobowości zbudowany z pojedynczych ogniw. Ogniwa te tworzą rodziny, sąsiedztwa, sołectwa, dzielnice, gminy, miasta ale również stowarzyszenia, organizacje, zrzeszenia i tak dalej, aż do społeczności kraju. I tak, jak w rodzinie są dzieci, czyli ogniwa, które wymagają opieki, tak w strukturze społeczeństwa są grupy, które wymagają opiekuńczości. Dlatego działanie samorządów i administracji państwa powinno dążyć, do tego, by grup społecznych wymagających pomocy było jak najmniej. Również w odniesieniu do przedsiębiorczości i gospodarki opiekuńczość ta winna dążyć przede wszystkim do pobudzenia twórczego myślenia i szerzenia inicjatyw pracy. Niestety zapomniano o zasadzie pomocniczości, zasadzie zapisanej w Preambule Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku „jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot”.
Zasadzie, która wywodzi się z nauki kościoła, i którą papież Leon VIII w swojej Encyklice przedstawiał słowami: „prawo wymaga, żeby ani jednostka, ani rodzina nie była pochłaniana przez państwo; jest rzeczą słuszną, by i jednostka i rodzina miała swobodę działania, jak długo nie zagraża dobru powszechnemu, lub nie wyrządza krzywdy bliźniemu.” Dodaje również, że „państwo winno czuwać, by każdy miał to co się mu należy, i nie dopuszczać do krzywd, a karać ich sprawców. Chroniąc zaś prawa prywatne, szczególnie maluczkich i biednych winno mieć państwo na względzie. Warstwa bowiem bogatych dostatkami obwarowaną mniej potrzebuje opieki państwa; klasy natomiast ubogie pozbawione ochrony, jaką daje majątek szczególnie tej opieki potrzebują.”
Nie chodzi o to, by państwo zastępowało w działaniach poszczególne osoby, grupy czy instytucje. Państwo może pomagać, jeśli nie są one w stanie zrealizować określonych zadań. Należy jednak pamiętać, że pomoc ta powinna polegać na wspieraniu, nie powinno się natomiast nikogo wyręczać. Złożeniem pomocy według zasady pomocniczości jest nie ingerowanie w sprawy, z którymi poszczególne jednostki są w stanie poradzić sobie same, a jedynie wsparcie tam gdzie pomoc jest niezbędna.
To zaniechanie doprowadziło do zubożenia społeczeństwa szczególnie tego średniozamożnego oraz konieczności emigracji. Jak mówią zasłyszane przeze mnie w jednym z telewizyjnych programów ekonomicznych dane poprawa stanu materialnego w ostatnich latach klasy najbogatszej jest na poziomie 17%, klasy najuboższej około 20%, zaś średniej tylko o 11%. Wynika więc z tego, że klasa średnia ubożeje w stosunku do pozostałych.
Tegoroczny raport Better Life Index 2015 przeprowadzony na zlecenie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która skupia 34 najbardziej rozwinięte kraje świata, nie pozostawia złudzeń, co do nastrojów panujących wśród Polaków. Odczuwamy głównie frustrację i zniechęcenie. Wynika to przede wszystkim z niskich zarobków i wciąż wysokiego bezrobocia, zwłaszcza wśród osób młodych.
Jednocześnie, jak obliczył portal rynekpracy.pl, w latach 2007–2014 polska gospodarka rosła najszybciej spośród wszystkich 34 krajów wysoko i średnio rozwiniętych należących do OECD. W tym okresie wzrost PKB na jednego mieszkańca w naszym kraju wyniósł bowiem ponad 45 %. W tym samym czasie jednak poziom satysfakcji z życia obniżył się w Polsce o 1,7 %.
Taka sytuacja niestety prowadzi do rozwarstwienia społeczeństwa i do rosnącego niezadowolenia. Najpoważniejszym błędem rządzących jest niestety brak chęci szukania kontaktów i brania pod uwagę jakichkolwiek głosów pochodzących od tych średniozamożnych. Również w odniesieniu do przedsiębiorców.
W ogóle kim jest mały, czy też średni przedsiębiorca? Niestety nie rozdziela się tego, nawet pod względem terytorialnym. A przecież inaczej wygląda firma zatrudniająca 10-ciu pracowników w Warszawie, a inaczej u nas w Kraśniku. Zresztą w dzisiejszej dobie, kiedy pieniądze są bardziej wirtualne, niż rzeczywiste firma zatrudniająca nawet 5 osób może mieć obroty miliardowe. I jaka to to wówczas jest firma? Mała, średnia, czy duża?
Brak ustawy o Samorządzie Gospodarczym pozbawia właściwie małe i średnie firmy posiadania własnych przedstawicieli w komisjach trójstronnych, czy w prowadzonych rozmowach z samorządami terytorialnymi. Dziś w sumie nikt nie zajmuje się piko przedsiębiorcą. Również państwo praktycznie nie broni małych przed dużymi. A przecież nieuczciwa konkurencja powinna być ścigana z urzędu. Niespójność i zawiłość prawa podatkowego, rozliczanie Państwowej Inspekcji Handlu, czy też Inspekcji Sanitarnej z wyników mandatowych bardziej niż ze stanu higieny w obiektach kontrolowanych prowadzi właśnie do frustracji, zaniechań inicjatyw prowadzenia działalności lub konieczności emigracji w celach zarobkowych. Wszystkie te działania najciężej dotykają tych średnich.
Nie od dziś bowiem wiadomo, że łatwiej jest pracować z jednym, niż z grupą np. 50-cioma małymi. Toteż niemalże każdy samorząd chce ściągnąć do siebie inwestora, najlepiej jednego dużego, który stworzy wiele miejsc pracy i rozrusza zastały rynek. Co jednak, gdy niespodziewanie nastąpi jakiś kryzys? Wówczas połowa społeczeństwa pozostanie bez pracy, a tym samym bez środków do życia. Mimo to samorządy zabiegają o dużych inwestorów, mniej chcą angażować się w współdziałanie z tymi mniejszymi. Szanse mogłaby wyrównać nieco wspomniana już ustawa o Samorządzie Gospodarczym, gdzie wybrany reprezentant mówił w imieniu tych wszystkich małych.
Dlatego wydaje mi się, że kuriozum jest zaproszenie niewielkiego przedsiębiorcy na przykład na targi zagraniczne w sytuacji, gdy ma on ograniczenia w produkcji. Samo zorganizowanie forum gospodarczego, gdzie zaproszeni ekonomiści, eksperci i politycy powiedzą swoje też niewiele zmieni w sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw. Takie firmy oczekują wsparcia na co dzień. I raczej nie da się wypracować jednakowego mechanizmu, który podczas takich spotkań zwykle się tworzy, bowiem każdy mały, czy też średni przedsiębiorca ma swoje indywidualne potrzeby. Dobrze byłoby to dostrzec i zrozumieć, a dopiero wówczas starć się nieść to wsparcie i pomóc. Można bowiem napisać i bardzo ładnie to brzmi: mikro i małe przedsiębiorstwa to filar naszej gospodarki. Tylko należy temu filarowi stworzyć warunki i stale wspierać, aby funkcjonował. Nie sztuką jest chyba pomóc dużemu, mocnemu i silnemu. A niestety nieustanne nadskakiwanie władzy każdego szczebla szeroko pojętym dużym, a dyskredytowanie tych małych już doprowadza do utraty poszanowania i władzy, i państwa. W konsekwencji może jednak jeszcze doprowadzić do całkowitej agonii przedsiębiorczości.
KRAŚNICKA IZBA GOSPODARCZA
Prezes Zarządu
Wiesław Michałowski
KONGREGACJA PRZEMYSŁOWO-HANDLOWA Ogólnopolska Izba Gospodarcza KONTO: KredytBank S.A. IV/O Warszawa 47 1500 1777 1217 7006 9610 0000 |